Nie wiem, czy to odpowiada Twoim kryteriom, Moniko ale osądzisz sama.
Po burzy, przychodzi Ona. Tańczy na mokrych, od deszczu łąkach. Leżę w trawie nieopodal. I wiem, że nie mogę otworzyć oczu. Wiem, że nie powinno mnie tutaj być. To wyłącznie Jej świat. Chcę aby tańczyła dalej. Cieszę się Jej szczęściem i wolnością. Tak bardzo, chciałbym Ją zobaczyć. Podnoszę się z traw. Łamię przyrzeczenie i łapczywie patrzę. Ona, spłoszona odchodzi, przemija. Zostały na łące, tylko te zabawne kaloszki...
a po burzy przychodzi...sz do domu w ubłoconych kaloszach!
OdpowiedzUsuńOki, Dżuliet :-) Przyjęłam Twoje zgłoszenie :-)
OdpowiedzUsuńa po burzy przychodzi ... kolorowa tęcza
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to odpowiada Twoim kryteriom, Moniko ale osądzisz sama.
OdpowiedzUsuńPo burzy, przychodzi Ona.
Tańczy na mokrych, od deszczu łąkach.
Leżę w trawie nieopodal.
I wiem, że nie mogę otworzyć oczu.
Wiem, że nie powinno mnie tutaj być.
To wyłącznie Jej świat.
Chcę aby tańczyła dalej.
Cieszę się Jej szczęściem i wolnością.
Tak bardzo, chciałbym Ją zobaczyć.
Podnoszę się z traw.
Łamię przyrzeczenie i łapczywie patrzę.
Ona, spłoszona odchodzi, przemija.
Zostały na łące, tylko te zabawne kaloszki...
Świetne!!!! Chyba przodujesz :-)))) Gratuluję weny :-)))
OdpowiedzUsuńPo burzy przychodzi...zabrany wcześniej przez nią prąd:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps. Nagroda należy się chyba Panu Robertowi:)
Po burzy przychodzi... czas kiedy wszystkie żaby wyłażą ze swoich zakamarków i śpiewają swoim rechotem...
OdpowiedzUsuń